Kolejny dzień i kolejne wyzwanie. czas zobaczyć co dzieje się poza centrum. Moje kroki skierowałem na stacje podmiejskiej kolejki DART. Jest to świetny środek lokomocji, tani i wygodny. można nim dostać się z przedmieść do centrum i dostać się między innymi do miejscowości Bray.
W wiekach XVII i XVIII Bray było niewielką wioską rybacką, do której pod koniec XVIII wieku zaczęła przeprowadzać się z Dublina ludność klasy średniej, aby uniknąć miejskiego zgiełku. Wraz z połączeniem kolejowym, Bray stało się jednym z ważniejszych nadmorskich kurortów w Irlandii. Tyle oficjalnych informacji.
Miejscowość malownicza i dla turystów, którzy pragną zobaczyć zielona wyspę, a nie mających czasu na dalsze wyprawy niezłe rozwiązanie (warto też odwiedzić miejscowość Howth, która leży na drugim końcu linii kolei DART, na północ od Dublina, tam zajrzymy w czerwcu).
Plaża, zielone kamienie i fale omywające stopy. Relaks
Po leniuchowaniu czas na dalsze zwiedzanie. Koleją DART dostajemy się do centrum. Swoje kroku kieruje do parku Phoenix. Jest to największy miejski park Europy gdzie znajduje się ZOO z 1830 roku otwarte jako drugie w Europie.
i to tyle ile można było w mój pierwszy weekend w Dublinie zobaczyć. Nogi trochę bolały ale wrażenia cudowne i już się cieszę że w czerwcu znowu tu zawitam na kolejny szalony weekend.